Zeszłoroczne wakacje spędziliśmy rodzinnie na Kaszubach. Wiele pięknych miejsc, dobra pogoda a w jeziorze ciepła woda. Nie trafiłem do prawdziwej kaszubskiej gospody, ale też i usilnie jej nie poszukiwałem. Na trasie moich wędrówek takowych nie spotkałem. Owszem kaszubski żur jadłem kilkakrotnie … dobry. Poza tym ryby w tym i śledzia. Pana Śledzia – króla Kaszub, ale też sporo pstrąga, który w dużych ilościach pojawił się z okazji … ochrony bałtyckiego dorsza.
Jedno z odwiedzanych przez nas miejsc bardzo pobudziło moją wyobraźnie i apetyt. Nawiedziliśmy Muzeum Etnograficzne we Wdydzach Kiszewskich. Zebrano w nim, ratując od ruiny i zapomnienia elementy architektury i kultury wsi kaszubskiej. Stare zabudowania rozbierano belka po belce, opisywano i konserwowano, przewożono do skansenu i od nowa składano.
Wspaniale zadbano o realizm i atmosferę. Poddasza pachniały zbożem i sianem a spiżarnie wędzonką i lipą gdzie na półkach w słojach kaszubski król – śledź, zasmażany i marynowany. Odnosiło się wrażenie jakby znalazło się w zamieszkałym miejscu, z którego gospodyni na chwilę wyszła do przydomowego ogródka. Żadnej lipy, wszystko prawdziwe, apetyczne i świeże, aż żal, że nie można było tych specjałów skosztować.
Za to pofolgowaliśmy sobie w muzealnej gospodzie – pajdą świeżutkiego, pszennego chleba ze smalcem ze skwarkami i ogórkiem małosolnym, a na deser ruchanki … czyli racuchy z ciasta chlebowego.
Gotowaliśmy sobie sami, na zmianę z Juniorem, ale bez cienia współzawodnictwa. Zdarzyło się, że zabrakło pomysłu na obiadek dla najmłodszego. Zamrażarka pełna, a w lodowce tylko pstrąg – wędzony pstrąg, ale znalazła się również: stara bułka (którą namoczono i odciśnięto), trochę rukoli i koperku (które drobno poszatkowano), cebula (którą drobno poszatkowano i zezłocono na odrobinie oleju), czosnek (który został potraktowany praską), szczypta soli i pieprzu (do smaku) oraz jajo. Wszystko dobrze wymieszano, obtoczono w bułce tartej i usmażono na oleju. Najmłodszy nie okazał wdzięczności bo jeszcze nie potrafi, reszta gawiedzi kosztowała nie mogąc „doszukać się smaku”. Oszuści. Poszło wszystko.