Frankfurterki grillowane na kamieniu

Frankfurterki: krótkie, cienkie kiełbaski wieprzowe, wędzone, surowe – nie parzone. Nazwa pochodzi od miasta niemieckiego Frankfurt, gdzie rozpoczęto ich produkcję. Nie będę tu podawał sposobu jej wykonania, ale zainteresowanych odsyłam do specjalistów. Spożywa się je zazwyczaj na ciepło – z wody,  patelni,  grilla czy … z kamienia.

frankfuterki na kamieniu

Pewnie nie jest to innowacyjny sposób ich pieczenia, a śmiem przypuszczać, że jeden z najstarszych. Jak zwykle w takim przypadku, trochę lenistwa ( bo komu się by chciało palić grilla dla kilku cienkich kiełbasek ) oraz przypadku (bo musiałem wypalić sporo gałęzi). Kamienie (kostka granitowa) tak się rozgrzały, ze aż same się prosiły. Może przypadek, ale smakowały wybornie, no ale skoro King zjadł ich 5 to o czymś świadczy. Warto je delikatnie nakłuć, aby nie popękały. Gotowe powinny podczas przełamania wydać charakterystyczny suchy trzask. Mają bardzo charakterystyczny ale przyjemny smak, ciężko się powstrzymać aby nie sięgnąć po następną …

Warzenie piwa

Coraz więcej chętnych na produkcje własnych wyrobów spożywczych, i niekoniecznie wędliniarskich czy piekarniczych. Kolejni znajomi rozpoczęli domowe ważenie piwa (w dokładnym tego słowa znaczeniu). Miałem dzisiaj zaszczyt degustacji dwóch gatunków „Grodziske” i „Dry Stut”, którymi obdarował nas kolega Bartek. Jestem pod wrażeniem. „Grodziski” jasne, pszeniczne o posmaku gilowego dymu, ale bardzo orzeźwiające, lekkie – ok.3% alkoholu. „Stut” to druga strona barykady, ciemne, intensywne, mocne – ok. 6% alkoholu, smakowało tak jak ciemne powinno – przypalonym ziarnem z kwaśna końcówką

piwo

Wielokrotnie czytałem, że wielcy producenci piwa nas trują i być może tak jest, w każdym bądź razie różnica jest duża. Nie jestem być może koneserem, ale piwo pijam i chętnie bym się przestawił na takowe, ale … trzeba sobie je naważyć. Już wcześniej spotkałem się z tym procederem u Jarka, kolegi syna. Miałem przyjemność próbowania jego wyrobów i również były znakomite. Znaczy to, że warto się w to pobawić. Z komentarzy „piwowarów” dowiedziałem się, że ważenie piwa nie jest wielką sztuką. Oczywiście sztuką zaczyna być, kiedy zaczyna się to robić z dociekliwością i pasją, bo wtedy zawsze rodzą się prawdziwe „dzieła sztuki”.

piwo jasne pszeniczne

Myślałem, że jest to nisza, ale jak się zorientowałem, stosunkowo popularne hobby. Niema problemu z zaopatrzeniem się w niezbędne surowce a nawet akcesoria, bo przecież mamy internet. Polecono mi sklep internetowy www. browar.biz oraz tematyczny blog „ Warzę z Kopyrem”. Można tam dowiedzieć się wszystkiego o piwie i jego produkcji i kupić niezbędne produkty.

poster

Pierwszy chleb

Kolejne podejście do domowego wypieku chleba uwieńczyłem sukcesem. Zawsze chciałem upiec chlebek na zakwasie, lecz za każdym razem coś stawało na przeszkodzie. Niestety najczęściej zawodziła moja organizacja. Nie jest to skomplikowane, lecz należy dobrze policzyć czas hodowania zakwasu, wyrastania ciasta i pieczenia. Tym razem Dobra Dusza podzieliła się ze mną zakwasem i nie mogłem zmarnować takiej okazji.

 

Przygotowałem całość zgodnie z otrzymanym przepisem.  Ciasta wyszło więcej niż miało wyjść, albo ja miałem za małe keksówki i wyszedł mi jeszcze jeden chlebowy placuszek w tortownicy. Efekt mile mnie zaskoczył, chlebek dobrze wyrósł, był wilgotny i aromatyczny. Domownikom zasmakował i …przybył mi nowy obowiązek (zresztą miły).

na zakwasie

Oto przepis z którego korzystałem:

1/4 szklanki kaszy jęczmiennej, 1/4 szklanki kaszy gryczanej, 1 kg mąki pszennej (ja użyłem 1000), 2 szklanki mąki żytniej razowej (ja użyłem 2000), 1 szklanka płatków owsianych grubych, 1 szklanka otrębów pszennych lub żytnich, 1 szklanka pestek słonecznika, 1/2 szklanki pestek dyni, 1/4 szklanki siemienia lnianego, 2 łyżki soli grubej, 2 łyżki miodu, 5 szklanek wody, zakwas.

Obie kasze ugotować w 3/4 litra wody ( zagotować i pozostawić pod przykryciem aż do wchłonięcia wody), odkryć i wystudzić. Pozostałe składniki wymieszać z mąką. Dodać kaszę. 2 łyżki miodu rozpuścić w 5 szklankach letniej wody, dodać do pozostałych składników i dokładnie wymieszać (najlepiej ręcznie).

Odłożyć 5-6 łyżek ciasta do półlitrowego słoika, zamknąć i wstawić do lodówki (to będzie zakwas na następny wypiek). Będzie się on nadawał do pieczenia po 3 dniach, ale nie powinno się go trzymać w lodówce dłużej niż 10 dni. Przed pieczeniem należy wyjąc zakwas z lodówki na koło 2-3 godzin przed wyrabianiem ciasta.

Blaszki do pieczenia wyłożyć papierem do pieczenia, włożyć ciasto tak trochę więcej niż do połowy blaszek (z tej porcji wychodzą dwie blaszki – dłuższe keksówki). Przykryć folią aluminiową i ściereczką, odstawić na 8-10 godzin.

Wyrośnięte ciasto posmarować olejem. Wstawić do ciepłego , jeszcze nie gorącego piekarnika, ustawić temperaturę na 170 st. i piec przez około 15-20 minut, następnie włączyć termoobieg przy 170 stopniach i piec 50 minut (to daje około 30 stopni więcej przy braku termoobiegu). Bezpośrednio po upieczeniu chleb wyjęć z blaszek.